piątek, 18 stycznia 2019

Interpelacja 22759 - tekst

Interpelacja nr 22759

do ministra kultury i dziedzictwa narodowego
w sprawie martwych zapisów ustawy o zabytkach i opiece nad zabytkami w aspekcie poszukiwań zabytków z użyciem przyrządów elektronicznych, zwłaszcza wykrywaczy metali
Zgłaszający: Paweł Szramka
Data wpływu: 04-06-2018
Szanowny Panie Ministrze!
Z danych Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na styczeń 2009 r. wynikało, że wówczas w Polsce szacowano ilość poszukiwaczy (detektorystów) używających wykrywaczy metali na ok. 80 tys. osób. Zdaniem Roberta Wyrostkiewicza, prezesa Mazowieckiego Stowarzyszenia Historycznego „Exploratorzy.pl”, bazując na danych ministerialnych i biorąc pod uwagę wzrost zainteresowania poszukiwaniami w Polsce od roku 2009 przybyć mogło ok. 20-40 proc. poszukiwaczy, co dałoby ich łączną ilość na poziomie minimum 100 tys. osób. Taki pogląd zdawali się potwierdzać przedstawiciele ministerstwa, mówiąc właśnie o takiej liczbie detekrorystów (niestety, niemal wyłącznie mówiąc o nich w kontekście negatywnych przykładów). 16 maja 2018 r. MKiDN sugerowało nawet, że poszukiwacze mogą liczyć 200 tys. osób (za mkidn.gov.pl). Ich sytuację prawną reguluje ustawa o zabytkach i opiece nad zabytkami z 2003 r. ze zmianami w tej kwestii z 2017 r. Jak informował serwis internetowy MKiDN, „Od nowego roku weszły w życie przepisy ustawy z 22 czerwca 2017 r. o zmianie ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. z 2017 r. poz. 1595) dotyczące poszukiwania zabytków. Wprowadzają m.in. zmianę kwalifikacji czynu nielegalnych poszukiwań zabytków: z wykroczenia na przestępstwo. Zasady i obowiązki prowadzenia poszukiwań zabytków pozostają bez zmian – wciąż wymagane jest uzyskanie pozwolenia wojewódzkiego konserwatora zabytków”.
Z moich informacji wynika, że przed wejściem w życie nowego zapisu w dalszym ciągu ilość składanych wniosków o poszukiwania zabytków, w tym zabytków archeologicznych za pomocą wykrywaczy metali, w dalszym ciągu nie przekracza 1 proc. ilości polskich poszukiwaczy. Ergo prawo nadal jest martwe, a w konsekwencji ok. 100-200 tys. Polaków stawia ono w pozycji przestępców, co potwierdzałoby ukute już w środowisku detektorystów ironiczne, ale obecnie zgodne z prawdą powiedzenie, że stanowią oni najliczniejszą grupę przestępczą w kraju. Nie trzeba dodawać, że sytuacja ta nie tylko zdawać się może kuriozalna, co jest de facto absurdalna par excellence.
Z mojego doświadczenia wynika, że gros poszukiwaczy to pasjonaci historii zasługujący na pochwałę ze strony państwa, a jeśli nawet ich forma vivendi nie zawsze zasługuje na takie laury, to stawianie ich w masie w jednej linii z pospolitymi przestępcami nie przyniosło zdaje się zamierzonego efektu w postaci wzrostu wydawania pozwoleń na poszukiwania, ale wręcz przeciwnie, sprowadziło poszukiwaczy do jeszcze większego podziemia, a co za tym idzie, wiedza o cennych zabytkach i nowo odkrytych stanowiskach archeologicznych coraz rzadziej dociera do świata nauki.
W związku z tym chciałbym zadać następujące pytania:
1. Co od 2003 r. zrobiło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, aby zmienić martwe przepisy prawa zgodnie z fundamentalną maksymą prawa rzymskiego mówiącą, że nie ustanawia się praw, które nie będą respektowane, aby nie wystawiać państwa na śmieszność?
2. Dlaczego pozwolono na to, by od 2003 r. dziesiątki tysięcy zabytków, w tym zabytków archeologicznych, z obawy przed represjami ze strony państwa nie były zgłaszane, tak by wypływająca z nich wiedza mogła służyć nauce?
3. Jakie ogólnopolskie programy edukacyjne skierowane do poszukiwaczy zostały przygotowane i zrealizowane od 2003 r.?
4. Jeśli takowe programy były, do jakiej ilości poszukiwaczy udało się dotrzeć z programami edukacyjnymi od 2003 r.?
5. Skoro przeciwnicy zmian prawnych mogących masowo wprowadzić poszukiwaczy w krwioobieg naukowy podkreślają problem pozyskiwania zabytków bez dokumentacji (pozbawiania ich kontekstu archeologicznego), dlaczego prawo wymaga od poszukiwaczy przy składaniu wniosków na poszukiwania różnych dokumentów i załączników oraz uiszczenia opłaty skarbowej, a nie wymaga od nich jednocześnie wykonywania chociażby uproszczonej dokumentacji z poszukiwań (np. poprzez przypisywanie znaleziskom współrzędnych geograficznych GPS)?
6. Czy nie lepiej byłoby uprościć procedurę wydawania pozwoleń w ramach licencji czy certyfikatów w zamian za pozyskiwanie sprawozdań z poszukiwań z dokładnymi lokalizacjami (obecnie zarówno Ustawa jak i stosowne do niej delegacje prawne nie wymagają od poszukiwaczy sprawozdań oraz tym bardziej nie zawierają wytycznych jak takowe przygotowywać)?
7. Czy Ministerstwo Kultury zdaje sobie sprawę, że tysiące poszukiwaczy to prawdziwi pasjonaci historii, a martwy system prawny spycha ich do podziemia? W tym kontekście przypomnieć warto, że w proces przyznawania nagród za cenne znaleziska zabytkowe – co jest tajemnicą poliszynela – włączeni są nierzadko poszukiwacze, archeolodzy, konserwatorzy zabytków, a także muzealnicy, na ministrze Kultury kończąc, a znaleziska te zwane groteskowo przypadkowymi dokonywane są masowo i w całej Polsce przez tzw. dziki, borsuki, psy oraz ludzi, którzy na spacerach potykają się o miecze z okresu wpływów rzymskich czy wykopują bransolety z epoki brązu kopiąc robaki na ryby? Czy ta absurdalna dla każdego sytuacja nie skłania do wniosków, że zamiast świadomego przymykania oczu na rzeczone fortele prawne warto zmienić prawo tak, by poszukiwania były realizowane legalnie przez większość poszukiwaczy i aby zabytki i skarby zgłaszane były zgodnie z prawdą bez wystawiających na śmieszność państwo polskie opowieści o buchtujących za monetami średniowiecznymi dzikach?
8. Czy Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego czy Narodowy Instytut Dziedzictwa zorganizowało chociaż jeden panel dyskusyjny na temat optymalnych zmian prawnych dotyczących poszukiwaczy zapraszając na takie wydarzenie przedstawicieli środowisk detektorystycznych (nie licząc spotkania w Departamencie Ochrony Zabytków z 11 maja 2018 r., gdzie dyrektor DOZ z góry oświadczyła, że zmiana ustawy o zabytkach na nową legislację ujmującą integralnie także zmieniony zapis o poszukiwaniach zabytków z użyciem urządzeń elektronicznych to kwestia ok. 3 lat, a rzeczone pytanie dotyczy ewentualnej natychmiastowej likwidacji prawa, które w odczuciu tysięcy Polaków należy zmienić jak najszybciej, a nie za 3 lata, czyli po wyborach, co w języku politologii ma bardzo słabą moc, a semantycznie zbliżone jest do znaczenia słów „być może kiedyś”)?
9. Jakie działania w najbliższym czasie przewiduje MKiDN w stosunku do poszukiwaczy?
10. Czy są przewidywane dalsze działania takie jak niedawne szkolenie NID dla wielkopolskiej Policji w celu skutecznego wyłapywania poszukiwaczy w trakcie poszukiwań? (informacja za artykułem: „Policja przeciwko przestępczości archeologicznej”, Slupca.pl)
11. Czy przy ewentualnej zmianie prawa względem poszukiwaczy brana pod uwagę jest trudność zapisów Kodeksu postępowania administracyjnego, które przy obecnej formule prawnej przewidują każdorazowe zgody na piśmie wszystkich właścicieli działek (jako załącznik do wniosku do WKZ na poszukiwania), na których prowadzone byłyby poszukiwania (archeolodzy na mocy osobnego zapisu ustawy o zabytkach często tej konieczności szczęśliwie dla nich unikają przy badaniach AZP; poszukiwacze takiej możliwości nie posiadają)? Czy zgody te mogłyby być wydawane w formie ustnej, a decyzje WKZ obejmować cały obszar stosownych delegatur (wyłączając z poszukiwań stanowiska archeologiczne) w projektowanej zmienianej ustawie o zabytkach (od nowa napisaną ustawę zdają się zapowiadać urzędnicy DOZ MKiDN)?




                                                                                                         Brzeginia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz